o psie :( przepraszam że tutaj
ciapa - 11.02.2004 11:18
o psie :( przepraszam że tutaj
Dziewczyny wyje dzisiaj cały dzień, z moim psiakiem jest coraz gorzej, nie wiedziałam że tak bardzo będę przeżywać chorobę, zresztą wszyscy w domu przeżywają a Mikołaj nie wie co sie dzieje i też płacze. Ciapek najprawdopodobniej umrze w przeciągu 2 - 3 tygodni, weterynarz powiedział że trzeba go uśpić, ma 12 lat i chyba raka, dzisiaj weterynarz ma to potwierdzić. Przepraszam że tutaj to piszę ale to dla mnie bardzo ważne. Nie mogę sie zdobyć na decyzję o uśpieniu, uważam że to jest zabójstwo ale on cierpi a ja razem z nim. Jak go uśpie to chyba będzie mnie to prześladować do końca życia sumienia. Poradźcie proszę co byście zrobiły na moim miejscu. Mój ojciec też jest za uśpieniem, choć wiem jak bardzo cierpi, jak wiele go kosztuje ta decyzja. Wiem że dla niektórych dramatyzm tego posta wyda sie śmieszny, ale nikt nie zrozumie tego jeśli nie miał psa, nie był z nim zżyty przez 12 lat. I co ja mam robić?
Kaska i Mikołaj 18.09
bergman - 11.02.2004 11:34
bardzo mi przykro, wiem co czujesz, też kiedyś musieliśmy podjąc taką decyzję, wprawdzie był z nami tylko 2,5 roku ale był po prostu członkiem rodziny, nie mogłam przeboleć jego choroby, było mi ciężko patrzeć jak cierpi, a sama cierpiałam jak po stracie kogoś bliskiego. Uwielbiam psy i nie mogę znieść gdy cierpią, bardzo to smutne, że ich też choroby nie omijają [img]/images/forum/icons/frown.gif[/img] wiem że jest ci ciężko, ale czas wyleczy rany... a nie można mu jakos łagodzić bólu?, żeby mógł spokojnie doczekać tej chwili?
pozdrawiam serdecznie Iza, mama Liwii (ur. 10.02.2003)
sasza - 11.02.2004 11:38
rozumiemm doskonale jak bardzo moze bolec utrata ukochanego czworonoga :-( jesli jednak potwierdzi sie diagnoza o raku mysle , ze nie czekalabym dlugo z decyzja o uspieniu .jesli nie mozesz mu pomoc,jesli cierpi i nie ma dla niego ratunku -uspienie jest to jedyna rzecz jaka mozesz dla twojego psa zrobic , nie pozwol mu sie meczyc! samam musialam taka podjac dwa miesiace temu , uspilismy mojego ukochanego kota Charliego:-((( mial nieuleczalnego raka- wiem jak trudno podejmuje sie takie decyzje... ale robiac to wiedzialam , ze ratuje go przed dlugotrwalym cierpieniem i smiercia w meczarniach.
Sasza&DuszkA6.11.2003
Duśka - 11.02.2004 11:44
Ja uśpiłam swojego pieska, który był z nami 20 lat. Dostałam go gdy miałam 11 lat. On był całym moim życiem. Był bardzo stary i schorowany. Gdy go sparaliżowało w połowie wiedziałam, że muszę mu pomóc. Zrobiłam to bo kochałam go na równi ze swoim dzieckiem. Niektóre z was będą oburzone, ale to prawda. Aby odbyło się to z jak najmniejszym stresem zawołałam lekarza do domu i do końca trzymałam psiulka w objęciach. Usnął szczęśliwy. Zrób to, pomóż mu, nawet jeśli dla ciebie to straszne, dlaczego ma się męczyć???? W psim niebie będzie mu lepiej, a i tobie po pewnym czasie będzie łatwiej wspominać pieska ze świadomością, że mu pomogłaś a nie skazałaś na jeszcze większe cierpienia.
Tylko bądź z nim do końca, ty albo ktoś inny z rodziny, nie oddawaj go lekarzowi, bo się przestraszy. To bardzo ważne, żeby czuł się bezpieczny.
Trzymaj się, odwagi.
Duśka i Emila (09.10.2003)
EWI - 11.02.2004 11:47
Wiem co czujesz.Kilkanaście lat temu moja ukochana suczka umierała cały dzień. Straciła przytomność rano a umarła wieczorem. Przez cały ten czas pojękiwała, wyła, robiła pod siebe. To było straszne, okropne i niewyobrażalne dla mnie przeżycie. Patrzyłam jak pies cierpi i płakałam, wręcz wpadałam w histerię. Dodam, że było to 15 lat temu i w tamtych czasach była tylko jedna przychodnia weterynaryjna w moim mieście, na dodatek "państwowa" (nieczynna w niedzielę). Gdyby wtedy można było uśpić moją sunię to chociaż serce by krwawiło to na pewno zdecydowalibyśmy się na ten krok. Mio, że minęło tyle czasu to ja nadal mam w pamięci ten okropny obraz. Dlatego myślę, że powinniście uśpić psa. Trzeba z nim pojechać i być przez cały czas głaskać, przytulać. Z tego co wiem zwierzę dostaje zastrzyk i po prostu usypia. Nie jest to dla niego bolesne. Przepraszam, wiem że to brzmi okropnie ale teraz psinka musi bardzo cierpieć. Trzymaj się Ewa Z teg
ag_ag - 11.02.2004 11:53
Napisalam Ci prywatna.
kokunia - 11.02.2004 11:59
Przykro mi, zdaję sobie sprawę jak musisz w tej chwili się czuć.Uważam jednak, że w tej sytuacji jedynym wyjściem jest uśpienie psiaczka. Rozumiem, że trudno jest podjać taką decyzję lecz tylko w ten sposób możesz przerwać jego cierpienie.
Kokunia i Wiktorek (13.04.2003)
Anulawawa - 11.02.2004 12:16
Uśpiłam mojego Fredzia 5 dni temu...
bardzo Ci współczuję...mocno się wzruszyłam czytając Twój wpis bo sama zmuszona byłam 5 dni temu uśpić mojego cudownego psiaka. Miał 13 lat... tez nie wyobażałam sobie że kiedyś nie będzie go z nami...Fred wszędzie z nami podróżował - był duży ale i bardzo przywiązany więc my z uporem maniaka zawsze go braliśmy ze soba na wakacje! Niestety Fredek od 2 lat bardzo już cierpiał na stawy i siadały mu tyle łapy...(sorka za detale ale miał problemy z wypróżnianiem bo łapki mu nie wytrzymywały...) wspieraliśmy go przez ostatni rok lekami , dostawał kilka razy sterydy, ale to niestety już przestało działać...ostatnio już nie miał czucia i nie trzymały mu zwieracze...domyślasz się z czym to się wiązało??Wypróżniał się nie wtedy kiedy był na dworzu ale wtedy kiedy mu puściły zwieracze.....KOSZMAR!! W domu ciągłe czyszczenie wykładzin itp a 2 miesiące temu pojawił się dzidziuś i nie dawałam sobie rady z opieką nad małym i sprzątaniem po Fredku...pozatym on już w nocy piszczał i lekarz mnie zapewniał że bardzo cierpi bo takie zwyrodniena stawów jakie u niego zdiagnozowali są podobno bardzo bolesne....No i 5 lutego stało się.....Najpierw pojechał mój mąż do lekarza i niestety wrócił z psiakiem ze łzami w oczach i powiedział że nie da rady.....no i musiałam zrobić to ja!! Do dzsiaj czuję do siebie potworny wstręt i nie mogę jakoś uwierzyć że to zrobiłam. Weterynarz powiedział, że nie widzi innej rady i nie ma szans na nagłą poprawę jego kondycji ...tłumaczę sobie że zrobiłam mu przysługę bo cierpiał ale i tak targają mną potworne wyrzuty sumienia. Minęło kilka dni a ja ciągle o nim nie mogę zapomnieć...12 lat to szmat czasu!! Płakaliśmy z mężem dwa dni non-stop....współczuję Ci bardzo - naprawdę wiem jak tragiczne są takie rozstania ze zwierzakiem. Jeśli nie możemy im pomóc lekami to chyba nie ma innego wyjścia poza uśpieniem - tak to sobie tłumaczę bo inaczej bym zwariowała! Trzymaj się i bądź twarda....musisz jakoś przez to przejść. Ja dzisiaj już wiem, że gdyby nie moja słodka dzidzia, która się do mnie uśmiechała jak płakałam po Fredku to byłoby mi trudniej to znieść. Powodzenia i trzymam kciuki....
Ania& Jakub (5-12-2003)
Werbena - 11.02.2004 12:24
Trzymaj sie dzielnie! My mamy teraz dwa psy, w listopadzie stracilismy suke, zginela przeskakujac przez row, bylismy w strasznej zalobie, wzielismy teraz dla Edgara suczke-szczeniaczke, zeby nie byl samotny, wiem co czujesz, ja tez kocham naszego Edgara jak czlowieka i jak wlasne dziecko i nie wyobrazam sobie, ze cos mu sie zlego dzieje. Ja bym poczekala na diagnoze, moze jeszcze skonsultowala z innym weterynarzem, w poczekalni u naszego weterynarza nasluchalam sie historii o tym, ze nasz wyleczyl to co inni chcieli usypiac. Ale gdyby diagnoza sie potwierdzila jako pewna uspilabym psa.
Werbena z Helenką urodzoną 12-go maja 2003
inti - 11.02.2004 12:27
wiem, co czujesz, ja musiałam oddać psa jak miał dwa lata. a potem dowiedziałam się, że jego następny właściciel go zastrzelił. nigdy tego sobie nie wybaczę ... ale wtedy chodziłam do szkoły, nikt mi nie powiedział że można psa próbować leczyć......... pies jest członkiem rodziny, dlatego wszystko tak straszliwie boli............ ale co będzie bolało bardziej? czekanie na śmierć? pełne bólu wycie słuchane przez dwa tygodnie? chyba tylko w jeden sposób możesz mu pomóc. nie wiem, czy sama odważyłabym się na taki krok, ale rozsądek podpowiada, ze nie ma innego wyjścia.
sylwia i JUlka 20.01.2003
Magdzik - 11.02.2004 12:53
Rozumiem Twe rozterki, bo sama przez to przeszłam... Moj pies miał raka i inne paskudztwa, był podtrzymywany medykamentami przy zyciu, ale weterynarz obiecał powiedziec kiedy bedzie pies cierpial. Pewnego dnia sunia padł z sił, nic nie chciala jesc, pic... jedynie cieszył ja moj widok. Wiedzialam ze to koniec... decyzje o uspieniu podejmowalam pół dnia. Ostatecznie podjełam decyzję i cała we łzach zaniosłam psa... Wywnioskowałam, że była bym egoistką, gdybym chciała zachować ją, cierpiąca przy zyciu, tylko dlatego, by samej nie cierpieć. Współczuję ci i bądz dzielna.
Pozdrawiamy,
Magda i Albercik ur. 8.09.03
iwi27 - 11.02.2004 15:25
rozumiem cie bardzo dobrze, tez mam psa. rinus jest juz z nami 10 lat i kocham go bardzo. od kiedy jest natalka, rino przewaznie przebywa u mojej mamy. Strasznie mi przykro, ze twoj pisek jest chory, biedaczek... jezeli to naprawde rak to musisz niestety zrozumiec, ze uspanie to najlepsze wyjscie. jejku az trudno w to uwierzyc, ze smierc moze byc najlepszym wyjsciem, ale gdy pomysle o jego cierpieniu to tak mi sie wydaje. moze sie myle. cierpiace dzieci i zwierzeta to mnie dobija i smuci najbardziej! moze dlatego, ze one nie potrafia powiedziec, wyrazic tego slowami. tak mi strasznie przykro. trzymaj sie, zycze ci sily!
iwi27 i Natalka ur.06.11.2003
bruni - 11.02.2004 20:19
my uspiliśmy psa - miał 16 lat - tez miał raka - to była dobra decyzja, tym bardziej, ze lekarz powiedział, ze ten pies baaaardzo cierpi i to jedyne co czuje... było ogromnie cięzko, ale po 3 latach wiem ,z e to była dobra decyzja... nie przedłuzysz psu życia, przedłużysz mu męczarnie... wiem, ze decyzja, jej podjecie - to straszne... ale wydaje mi sie że powinnaś uśpić ciapka...
Bruni i Filipek'04.2003
monia27 - 11.02.2004 21:43
Ktos mnie moze posadzi,ze to drazstyczna porada ale ja na twoim miejscu uspila bym biedaka.Jezeli ma raka to napewno sie meczy i dodawanie mu kilku tygodni meczarni to dopiero jest cos co powinno cie przesladowac a nie to,ze go uspisz.Wydaje mi sie ,ze tak naprawde mamy opory przed takimi decyzjami nie ze wzgledu na dobro psa ,tylko na to jak bedziemy sie czuli z ta decyzja, a tu przede wszystkim chodzi chyba o jego samopoczucie w tej sytuacji prawda? Mam nadzieje, ze diagnoza sie nie potwierdzi i nie bedziesz miala problemu po prostu.
Monia i Tymonek (08.08.03)
mamafilipa - 11.02.2004 22:04
Ja wczoraj uspilam dwunastoletniego teriera z rakiem zoladka i poczulam ulge wbrew pozorom. jeszcze poplakuje ale wiem ze dobrze zrobilam, tak bardzo sie meczyl. Rozumiem cie jak nikt inny tez kochalam Fidunia. Ale tlumacze sobie ze tylko by cierpial nie mogl juz jesc a zwierzeta maja to przewage nad nami ze mozna im pomoc nie cierpiec. Weterynarz chcial go uspic juz w zeszlym tygodniu ale tak jak ty czekalismy jeszcze troche wczoraj rano znosilo go juz na boki, a jak go glaskalam to piszczal tak go wszystko bolalo. Teraz sobie tlumacze ze jest w psim raju i tam sa paroweczki na drzewach. Ciaglen ie jest mi latwo, ale pojelam decyzje bo rak jest bolesny i nie chcialam zeby zdychal w bolach. Na to bedzie ci jeszcze trudniej patrzec. Jak bys potrzebowala wsparcia duchowego to wal jak w ogien w koncu u mnie tez jest to swieza rana pozdrawiam i zyczedobrej dla pieska decyzji jaka by nie byla Sama bedziesz pewna jak przyjdzie ten moment
Beata i Filip 19,07,2003 <img src="http://foto.onet.pl/upload/46/47/_162318_s.jpg"> <P ID="edit"><FONT class="small">Edited by mamafilipa on 2004/02/11 23:12.</FONT></P>
Cait - 12.02.2004 16:04
Ja uśpiłam :( I myślę, że to była właściwa decyzja, choć do tej pory mi żal, i czasem płaczę. Draka miała 14 lat, jak na dużego psa - sznaucer olbrzym, to sporo, ale co z tego, skoro to członek rodziny? Miała już dwie operacje i było pewne, że trzeciej nie przeżyje :( a największy nowotwór był większy od mojej pięści. Uśpiliśmy ją jak byłam w ciąży, we wrześniu - lekarz powiedział, że nie doczeka jesieni... Wolałam tak zrobić, niż patrzeć jak umiera w jeszcze większym cierpieniu. No widzisz, i znowu płaczę.
Cait + Alka (15 stycznia 2003)
Pantherka - 12.02.2004 16:44
Mojego psa musielismy uspic we wrzesniu. tamtego roku. Weterynarz dawal tydzien, a nawet krocej, a poza tym moja sunia bardzo sie meczyla (stwierdzona niewydolnosc nerek, nerki nie pracowalu juz) Lepiej uspic, oszczedziccierpien zwierzeciu, takie jest mojezdanie. My i tak bedziemy plakac za kochanymi zwierzakami..
Aga i Jagódka ur. 28.10.2003
ciapa - 12.02.2004 17:04
Dziękuje serdecznie za wszystkie Wasze odpowiedzi, wczoraj maż mi je wydrukował i czytał dla pocieszenia :). Byliśmy wczoraj u weterymarza, pies nie ma raka. Paraliż mięśni to kolejny etap choroby - nie zdecydowaliśmy sie na uspienie, bo psiak na razie nie cierpi. Wziął nowy antybiotyk. Niestety nie chodzi sam ale jest sznsa że jak przeżyje, będziemy prowadzić rehabilitację to paraliz a wqłaściwie przykurcz mięśni sie cofnie. Nie mogłam go tak po prostu uśpić, on jest w pełni świadomy, reaguje na wszystko. Trzyma siuśki i kupę, robi jak sie go wyniesie na pole. Mam nadzieje że dobrze zrobiłam, bo jak go wyleczymy a paraliż sie nie cofnie to dopiero wtedy będziemy mieli poważny dylemat. Ciapek jest stary, ma 12 lat i nie wiadomo czy w ogóle przezyje. Jest mi starasznie ciężko jak patrze na niego i mam nadzieje że nie podjęłam błędnej decyzji.
Dziękuje jeszcze raz za Wasze odpowiedzi
Kaska i Mikołaj 18.09
Paula26 - 12.02.2004 17:14
2 lata temu też musiałam podjąć tą straszn a decyzję. Perełka była z nami ponad 12 lat
Paula i Borysek (7 miesięcy)
Agata76 - 12.02.2004 17:16
Trzymam kciuki za pieska!!! Mój jamnik (jamniczka wlaściwie)miał dyskopatię, paraliż (od pasa w dół mniej więcej). Miał operację na kręgosłup, ale niestety potem wylew:(( Uratowalyśmy ją z mamą!!:)))))) Była to trudna rehabilitacja, wszystko bardzo skomplikowane, ale udało się. Przez jakiś czas jamniczka nie chodziła, miała problemy z utrzymaniem się prosto (przez wylew), ale potem żyla jeszcze długo. Więc mam nadzieję, że z Twoim pieskiem będzie wszystko dobrze:)
pozdrawiam Agata :-) 5 cykl starań. Może będzie prezent na urodziny???
Paula26 - 12.02.2004 18:18
2 lata temu też musiałąm uśpić moją kochaną suczkę, Perełkę. żałuję, że mój synek nigdy jej nie pozna i nie może się z nią wychowywać i pobawić. bardzo Ci współczuję, bo wiem jak ciężka jest ta decyzja. też czasami zastanwiam się czy zrobiliśmy wszystko i czy TO było konieczne... zasadziliśmy jej wirtualny kwiatek w Ogrodzie Psiej Szczęśliwości...
<a target="_blank" href=http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-000686/>http://www.dognet.pl/ogrod/kw01/A-000686/</a>
zawsze będę ją pamiętać i nawet teraz gdy piszę tego posta chce mi się płakać [img]/images/forum/icons/frown.gif[/img]
Paula i Borysek (7 miesięcy)
monikazm - 12.02.2004 22:09
pisze póżno wiec nie wiem czy to jeszcze przeczytasz ale nie poddawaj się!!! Walcz o psa czasami dla weta najprosciej jest uśpić ja tez mam jamniczke która miała dyskopatie i przy uporze mojem mamy i chyba naszych łez wyszła z tego i teraz jest znów taka niedobra jak była przedtem ale jest z nami. jej synek (7lat) też miał dyskopatie ale już odszedł do dziś mysle że gdyby trafił do weta mojej jamniczki miałby szanse.
krzemianka - 12.02.2004 22:41
Wiesz, bylam takiej sytuacji... Mialam suczke, ktora byla z nami 16 lat. Pewnego dnia okazalo sie, ze ma raka watroby... Marniala z dnia na dzien, pomimo kroplowek, zastrzykow itp. Doszlo do tego, ze lalo sie z niej wszystkimi otworami (przepraszam za te szczegoly), nie chodzila, tylko lezala i patrzyla zamglonymi smutnymi oczami... W koncu razem z tata doszlismy do wniosku, ze dla niej lepiej bedzie, jak ulzymy jej cierpieniu. Okazalam sie tchorzem, tato sam poszedl z nia do weterynarza, sam ja zakopal :((( A ja? Wylam przez tydzien... Moze nie uwierzysz, ale to zdarzenie wpedzilo mnie w depresje... Schudlam 30 kg w ciagu kilku tygodni, spalam i plakalam. To byl koszmar... Ale teraz wiem, ze nasza decyzja byla wlasciwa, że nasza Misia wlasnie tego chciala - by wiecej nie bolalo... I ani przez chwile nie mialam wyrzutow sumienia, ze ja zabilismy. Myslalam tylko, ze juz jej nie boli... Naprawde, nie mozesz teraz myslec o sobie, bo bedzie Ci smutno po stracie psa... Pomysl o nim. Jezeli bardzo cierpi, jaki jest sens trzymac go w tym cierpieniu? I jezeli bedziesz miala wyrzuty sumienia, pomysl wlasnie o tym... Zycze Ci duzo sily do podjecia wlasciwej decyzji... Pozdrawiam.
Ania, Igor (01.07.03) i Lef
oliweczka - 13.02.2004 00:39
Witaj, Moja mama ma podobny problem i tak, jak Ty nie moze sie zdecydowac. Serce jej peka z zalu, mowi, ze nie moze go zabic. Czeka, az zasnie i wiecej sie nie obudzi. Nasz pies jest chory na serce. Od 5 lat sztucznie podtrzymywany przy zyciu - tony tabletek, specjalne jedzenie. Do tego doszla niedawno atrofia (zanik) miesni. Dodam, iz pies jest owczarkiem niemieckim, poteznym, dobrze zbudowanym. W chwili obecnej nie moze sam wstac, a jak juz wstanie, to zawsze trzeba go asekurowac - przy chodzeniu i zalatwianiu potrzeb osobistych. Serce sie kraje, bo oczy jego przepelnione sa miloscia i wdziecznoscia. Za wspolne 14 lat, za cieplo i milosc... To nie jest zycie - to wegetacja. Zarowno jego, jak i domownikow. Chociaz to trudna decyzja, podpowiadam mamie, by go uspila. Tobie rowniez...
Ania i Natunia (12.01.04)
ksanty - 13.02.2004 11:28
wiem co czujesz bo przechodzilam to w lipcu zeszlego roku. Nasza suczka byla z nami 8 lat. Musielismy ja uspic bo miala raka zoladka i to bylo jedyne wyjscie. Gdybysmy sie zdecydowali na operacje do konca zycia musialaby byc na kroplowce, 2 razy dziennie a to bylaby meczarnia dla niej i tak samo dla nas.
mama Marty (3.11.1996) i Mateusza (23.09.2003)
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl
|
|
Pokrewne |
"cowboy,mama,i,cowboy,corka.php">Cowboy mama i cowboy córka :)
"ile,planujecie,karmic,karmicie,karmilyscie.php">ile planujecie karmić/karmicie/karmiłyście piersią
"tempo,rozwoju,a,sposob,karmienia,cos,oprocz.php">Tempo rozwoju a sposób karmienia (coś oprócz cyca)
"czy,mozna,na,cellulit,krem,z,kofeina,jesli.php">czy mozna na cellulit krem z kofeina jesli karmie
"jak,dlugo,trwa,karmienie,waszych,pociech.php">Jak długo trwa karmienie Waszych pociech?
"karmienie,drugiego,malucha,przy,pierwszym.php">Karmienie drugiego malucha przy pierwszym
"pomozcie,mi,opory,psychiczne,przed,karmieniem.php">pomozcie mi - opory psychiczne przed karmieniem
"jak,zakonczyc,lub,ograniczyc,nocne,karmienia.php">Jak zakończyć lub ograniczyć nocne karmienia
"chyba,powoli,konczy,sie,karmienie.php">Chyba powoli kończy się karmienie....
"sens,dyskusji,o,sposobie,karmienia.php">sens dyskusji o sposobie karmienia
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plepicusfuror.xlx.pl
. : : . |
|