Porody rodzinne - jesteście za czy przeciw
Izis - 22.01.2004 07:48
Porody rodzinne - jesteście za czy przeciw
Dziewczyny chiałabym wiedzieć co sądzicie na temat porodów rodzinnych(może jakiś tata się wypowie). Chodzi mi o to czy większość z Was chce rodzić wspólnie z partnerami. Wiem że porody rodzinne są bardzo modne ostatno, ale ja i mój mąż nie chcemy tego. Jest to nasza wspólna decyzja i niektóre z moich koleżanek które rodziły z mężusiami patrzą teraz na nas jak na dziwolągów, a my nie chcemy się zmuszać do czegoś na siłę tylko pod presją znajomych.
Izis + Basiunia (27.03.2004)
Pozdrowienia dla wszystkich małych i dużych brzuszków
GosiaTop - 22.01.2004 07:57
Nie patrzcie na innych, tylko zróbcie tak jak uważacie.
U mnie sytuacja przedstawia się następująco: Pierwszy poród przechodziłam sama (chociaż chciałam z mężem), bo sale porodowe w tym szpitalu nie były dostaosowane do porodów rodzinnych (inna sprawa, że teraz można rodzić tam z mężem tylko trzeba zapłacić - wtedy chyba sala trochę się powiększa i przystosowuje.....!!!) Rodziłam 24 godziny sama jak palec!!!!!!!!!!!! Myślałma, że nie wytrzymam tego. Nie chodzi już o ból tylko to, że nie było przy mnie kogoś żeby mnie pocieszył czy przytulił...... czułam się bardzo samotna i bezradna. Poradziłam sobie, bo musiałam, ale czułam się okropnie.... Teraz zamierzam rodzić w innym szpiatłu, gdzie są porody rodzinne i nie trzeba za to płacić. Najważniejsza jest pierwsza faza porodu, gdy walczysz z bólami i skórczami i wtedy pragniesz żeby ktoś powiedział do ciebie dobre słowo i przytulił.............. bo w porodzie rodzinnym nie chodzi o to, żeby w końcowej fazie mąż zaglądał między nogi, tylko przede wszystkim żeby cie wspierał do momentu rzeczywistego porodu i potem może poczekać pod salą...
To wszystko na ten temat
Pozdrawiam
Gosiaczek + Jaś Fasolka (16.06.2004)
justa26 - 22.01.2004 07:58
Doskonale rozumiem co masz na myśli, ja też nie chcę żeby był przy porodzie mój mąż, a on boi się krwi i mówi że zemdlałby, mam sie martwić że narobi problemów, wystarczy mi świadomość że jest gdzieś obok na korytarzu. Na nas też znajomi patrzą dziwnie, bo to przecież teraz takie modne, co nie znaczy że wszyscy mają tak robić. Justa
Justa i dzidzia.19.06.04r.
Reno - 22.01.2004 08:05
A ja chcę, żeby mąż był ze mną. Też długo miałam wątpliwości czy chcę, żeby mnie oglądał w takiej sytuacji ale w końcu dosżłam do wniosku, że zawsze mogę go wyrzucić w trakcie ;)
Reno & Nadia (05.02.2004)
z_kasia1 - 22.01.2004 08:08
Uważam, że najważniejsze jest to, co sami czujecie i jak do tego podchodzicie. Nie należy w tej sprawie patrzeć na reakcję innych bo to tylko i wyłacznie WASZA decyzja.
U mnie sytuacja wygląda tak: chcemy spróbować, ale jak wyjdzie to nie wiemy. Nikt nikogo nie będzie zmuszał. Ustaliliśmy, że jeśli będę miała możliwość rodzić z mężem to bardzo chętnie, jeśli jednak on nie poczuje się na siłach lub zaczną się dziać jakieś nieprzewidzane akcje (typu osłanienia, omdlenia na widok krwi itp.), to lepiej by poczekał gdzieś obok. Pozdrawiamy,
Kasia [img]/images/forum/icons/cool.gif[/img]
KamaK - 22.01.2004 08:17
Myslę, że poród rodzinny powinien byc akceptoweany przez kobietę i mężczyznę. Mój mąż sam zadecydował, że będzie obecny przy porodzie, bo chce przeciąć pępowinę i być ze mną żebym miała oparcie, ja tez lepiej sie będę czuła kiedy on będzie przy mnie i będzie mnie wspierał. Gdyby jednak zadecydował, że nie chce ze mną rodzić nie miałabym mu tego za złe, ale wzięłabym ze soba mamę, bo nie chciałabym, być tam sama. Jak jest z Tobą ktos bliski to napewno jest troche raźniej... Uważam, że to nie kwestia mody, ale lepszego samopoczucia kobiety. Pozdrawiamy
Kama i Kwietniowa Dziewunia (18.04.04)
Madeline - 22.01.2004 08:39
A u nas szkola rodzenia zmeinila nastawienie.Poczatkowo nie chcialam by maz byl obecny przy porodzie a i On sie do tego nie kwapil-wszak kobiety zawsze same rodzily,co tam pomoze obecnosc chlopa:) NA szkole rodzenia padlo pytanko czy ktos sie nie decyduje na rodzinny-popatrzylismy na siebie i juz wiedzielismy,ze razem przez to przejdziemy. Na sali Tomasz byl spokojny i opanowany.Oddychal ze mna, spacerowal,trzymal za reke, masowal krzyz,chodzil pod prysznic.Jak sie zaczelo cosik dziac wolal polozna.Ja nie wyobrazam sobie by w takiej chwili byc samemu.Jak sie ur Marylka,to co prawda ja ja dostalam na brzuszek do cyca,ale to T ja trzymal,bo mi sie trzesly rece.On ja potem bral na raczki,uspokoil glaszczac policzek paluszkiem-przez kilka mies byla to potem niezawodna metoda na placz corci.Oczywiscie On przecial pepowine.A potem karmil mnie zupa:)bo mi wciaz rece sie trzesly. Narodziny dziecka to cudowna chwila,tak dla matki jak i dla ojca.Oboje bylismy bardzo wzruszeni... Teraz T wyjezdza za granice i prawdopodobnie nie bedzie przy porodzie,choc zapiera sie ze bardzo chce przyjechac.Kaze nam czekac do swego powrotu,ale ja tam mysle,ze to nierealne:) Ja sobienie wyobrazam tego,ze bede sama... choc moze 2 porod bedzie szybszy i latwiejszy jesli to mozliwe:) Bo przy Marylce 3godz20min i prawie bez bolu:) No itak na koniec - nas ten wspolny porod bardzo do siebie zblizyl.T byl wyjatkiem bo zagladal co sie dzieje.. .ale tak przy samym parciu itp maz z reguly stoi przy glowie,trzyma za reke i pomaga oddychac.Nie widzi samego wypchniecia dziecka. Nie bede namawiac skoro oboje jestescie zgodni.Jesli jednak jedno z Was zacznie sie wahac,niech drugie sobie to raz jeszcze przemysli:)
Madeline,Mama Marylki(13.12.2002) i lipcowego Szczęścia
Jusi - 22.01.2004 09:33
Oczywiscie zrobicie tak jak podpowie Wam intuicja[img]/images/forum/icons/wink.gif[/img] Ja uważam jednak że to nie moda ale czasy, które stwarzają nam takie mozliwosci, których wczesniej nasze matki i babki nie miały.Bardzo dobrze że mamty prawo wyboru.Ja jestem za rodzinnym i na taki sie decydujemy-jak bedzie w praktyce........zobaczymy[img]/images/forum/icons/wink.gif[/img]. Patrząc na to z boku-napewno miło jest popatrzec na męża który wspiera żonę ciepłym dotykiem, słowem i samą obecnością................
Pozdrawiam i zycze słusznej decyzji

Jusi i Kwiecinka :-) 04.04.04
alak - 22.01.2004 09:58
Nic na siłę!
To musi być Wasza wspólna decyzja. JA nie wyobrażałam siebie samej na porodówce, a mój mąż aż się rwał do szpitala.Teraz nie wyobrażam sobie, jak by to było bez tatusia przy porodzie. To On pierwszy płakał i kiedy zobaczyłam jego łzy zdałam sobie sprawę, że urodziłam :) A w ogóle bardzo mi pomógł, że po prostu był. Pomagał mi wytrzeć się po kąpieli w wannie(bo leżałam tam 2 razy przy skórczach), opierałam się o niego z całej siły, kiedy spacerowaliśmy. RAZ GO UGRYZŁAM :) I wiem, że teraz on wie, co to znaczy poród - to nie jest "nic takiego" jak większość mężczyzn myśli. Nie da się opowiedzieć.... Zastanówcie się jeszcze
Alicja,Maja (09.09.03)
Betsi - 22.01.2004 09:59
My jesteśmy tego samego zdania. Bardzo się kochamy i jesteśmy z sobą blisko, ale co do porodu to lepiej będę się czuć jak będzie czekał za ścianą. Nie będziemy się wzajemnie zmuszać do nakazów mody, to jest nasza decyzja. Wiem również że są pary które za nic nie straciły by takiej okazji, ale na szczęście jest wolny wybór. Głowa do góry, niech się patrzą jak chcą.
Udało się, jest kruszynka!!! Betsi
ag_ag - 22.01.2004 10:19
To jest Wasza decyzja. Wam musi z nia byc dobrze. Wszystko ma swoje dobre i zle strony.
U nas bylo tak, ze ja chcialam rodzic sama, a Maz bardzo chcial, zebysmy byli razem. Balam sie porodu rodzinnego. Wiem, jak sie zachowuje, gdy mnie cos boli i najchetniej bym wtedy nikogo nie ogladala.
Rodzilismy razem i nie zaluje. Ciesze sie, ze sie na to zgodzilam. Ciesze sie, ze bylismy tam cala rodzina.
heksa - 22.01.2004 11:14
Zdecydowanie ZA - nie wyobrazam sobie rodzic sama. Moj porod byl szczegolnie rodzinny, hi, hi. Oprocz meza dopingowali mnie rowniez szwagierka i tesciowa, i z calej trojki moj maz byl najmniej pomocny ale ... to wlasnie on sie rozplakal slyszac piewszy krzyk naszej coreczki i wiem ze obecnosc przy jej porodzie duzo dla niego znaczyla. Za nic nie odebralabym mu okazji przezycia tej chwili.
Luiza i Sophie (11.06.03)
Beasia - 22.01.2004 11:26
ja też rodzę sama
Ja też będę rodziła sama, zdecydowalismy tak wspólnie z mężem i powiem Ci,że przechodzę dokładnie to co Ty-znajomi też traktują nas jak jakieś dziwadła!!! A moja koleżanka która ma termin 2 tyg. po mnie była wręcz oburzona tym, jak mozna nie chcieć rodzić razem z partnerem... A mój mąż po pierwsze nie wytrzymałby tego (widok krwi na niego bardzo źle działa i narobił by więcej kłopotu... :)), a poza tym słyszałam tez takie opinie lekarzy i psychologów, że czasami taki rodzinny poród może zostawić uraz u mężczyzny i cięzko wrócić z powrotem do normalnego życia seksualnego.
Basia i Kruszynka (12.06.2004)
amelka11 - 22.01.2004 11:28
Mam bardzo podobne odczucia jesli chodzi o porody rodzinne. To fakt, ze jest teraz mozliwosc, by maz byl przy porodzie, ale to jeszcze nie jest obowiazek... A takie odnosze wrazenie, jak czasem komus mowie, ze meza nie bedzie przy porodzie. W moim przypadku wyglada to tak, ze maz nie chce i to jest jego decyzja, ktora ja bardzo szanuje i nie zamierzam go do niczego zmuszac. Do lipca mamy jeszcze troche czasu, jesli zapragnie byc przy mnie to rowniez nie bede miala nic przeciwko. Oczywiscie nie wyobrazam sobie jakby go nie bylo w tym czasie w szpitalu, od tego nie odstapie...
Ewa i Malenstwo (3.07.2004)
creepek - 22.01.2004 12:05
Ja miałam wątpliwości i tak do końca nie wiem czy mąż chce tak naprawdę być tam ze mną, czy myśli że tak trzeba i że ja bedę szczęśliwa. Narazie jestem nastawiona żeby był ze mną aż do samego wejścia na salę porodową, tzn. chce żeby ze mną chodził żebym nie była sama jakby miało to długo trwać. Teraz mąż pracuję daleko i jest możliwość, że nie zdąży.Chyba że zaczne rodzić jak on będzie w domu ale to mało prawdopodobne.
malinka - 22.01.2004 12:08
KTOS na pewno bedzie Ci pomocny i potrzebny... moze MAMA ??? wcale nie musi to byc Maz ! nawet jezeli bede rodzic z Mezem, to za nic w swiecie nie puszcze go 'od przodu', on nawet by chyba tego nie przezyl... hi
syn 29.02.04
skate130 - 22.01.2004 12:28
Ja kiedys bylam przeciwnikczka takich porodow. To znaczy nie w ogole, tylko w moim przypadku. Nie wyobrazalam sobie by w tak intymnej chwili, kiedy nie jestem w stanie przewidziec swoich reakcji ani odruchow fizjologicznych, bedzie stal kolo mnie ktos kogo nic nie boli i kto patrzy na mnie "trzezwym" okiem. Poza tym sadzilam ze bede sie krepowac i ze najlepiej jak bede wtedy sama. Dzisiaj zmienilam zdanie ale to tylko ze wzgledu na mojego meza, ktory juz wielokrotnie udowodnil, ze kocha mnie i jest ze mna na dobre i na zle. Nie kocha mnie mniej kiedy jestem brzydka, chora i zmeczona. Jego postawa mnie przekonala, ze powinnismy przezyc ta chwile razem. Poza tym od kiedy jestesmy razem to jakos tak z "silnej" babki zamienilam sie w kobiete lubiaca wesprzec sie na meskim ramieniu i juz nie chce byc sama. Moj strach o to czy wszystko jest i przebiega dobrze przerzuce na meza. I chyba dlatego zdecydowalismy sie na porod rodzinny. Ale nadal uwazam, ze to bardzo indywidualna sprawa i wszystkie mamy biorace udzial w dyskusji maja racje. Nikogo do niczego zmuszac nie mozna. A moda? Zawsze byla ale czy musimy slepo za nia podazac?
skate i maleńki chłopiec czerwcowy (12.06.2004)
talita - 22.01.2004 12:47
Nic na siłę i nic nikomu do tego jaką podjęliście decyzję. Nie możesz sie przejmować opinią róznych znajomych (i nie dotyczy to tylko porodu, ale i wielu innych rzeczy, jak już dzidzius sie urodzi)
Ale radziłabym Ci się zastanowic, czy naprawdę chcesz przez ten cały czas być sama na sali porodowej. A może to trwać dość długo. My nie bylismy od samego poczatku przekonani do porodu rodzinnego, ale potem wydało nam sie to naturalne i tak zdecydowaliśmy. Mąż rozmawiał ze mną, gdy leżałam podłączona do KTG, pomagał mi np. wchodzić i wychodzić z wanny, przynosił coś do picia itp.po prostu był ze mną. I tak naprawdę to tego czasu, kiedy chodzisz i nie możesz sobie miejsca znaleźć jest najwiecej i ja nie chciałabym być wtedy sama.
A samo rodzenie dziecka, krew i to wszystko, czego obawiają się faceci to tylko koncówka i jest wtedy przy Tobie lekarz i połozna, i gdyby mąż wtedy wyszedł nie miałabym mu tego za złe (ale został do końca, chociaż nie przecinał pępowiny)
Co ważne czułam się bezpieczniej, bo ktoś był ciągle przy mnie (położna miała też inne obowiązki) i gdy się coś działo, to ją wołał.
Aha, i fakt bycia przy porodzie nie spowodował u mojego męża żadnego urazu psychicznego (wydaje mi się nawet to dość naciaganą teorią...)
Teraz mąż raczej nie bedzie mógł być ze mną przy porodzie, ale i ja czuję sie pewniej, wiem co się może dziać itd.
Gdybym jednak nie chciała byc sama to raczej nie decydowałabym się na mamę, ale siostrę lub bliską przyjaciółkę (najlepiej taką, co już sama rodziła)
Nie uważam, że poród rodzinny to moda. po prostu powstała taka możliwość i trzeba zastanowic się, czy z niej skorzystać
Pozdrawiam,
Magda z Groszkiem (~24/03/2004)
AAGa - 22.01.2004 12:50
Boje sie porodu i bardzo chcialabym, zeby maz byl wtedy ze mna. Rozmawialismy na ten temat juz wiele razy... No i coz, widze, ze on tez sie boi, chociaz bardzo chce byc z nami. Roznica polega na tym, ze ja nie mam wyjscia, a on moze nie pojsc i nawet musze byc wyrozumiala(!). Moim zdaniem, nie musicie ogladac sie na innych - wcale. Robcie tak, jak uwazacie - to dotyczy kazdej dziedziny zycia. Ja przechodze podobne krytyki, gdy mowie, ze nie chcemy wiedziec, kto sie urodzi, bo lubimy niespodzianki (tak rzeczywiscie jest!). Czekam wiec na tego Dzidziusia z duza nadzieja i ciekawoscia, a moje kolezanki stukaja sie w czolo, ze w dzisiejszych czasach nie korzystam z cudow techniki... Nie wszystkie na szczescie, ale dla mnie naprawde nie ma to wielkiego znaczenia. Pozdrawiam serdecznie. Aga i Ktos(7.06.04)
sreberko - 22.01.2004 13:02
Wedlug mnie jest to jak najbardziej sprawa indywidualna. Ja bardzo chce rodzic razem z moim filipkiem i nie dlatego, ze jest to teraz modne ale sadze, ze dzieki temu nawiazuje sie jeszcze wieksza wiez, ze jest to przezycie ktorego i ja i moj partner nie zapomnimy do konca zycia - jedyne i niepowtarzalne. Wydaje mi sie, ze jest to tez kwestia dojrzalosci emocjonalnej, niektore kobiety boja sie wspolnego porodu dlatego, ze wydaje im sie, ze stana sie dla partnera mniej atrakcyjne, mezczyzni natomiast boja sie ze nie podolaja. Ja to jak najbardziej rozumiem ale sama jestem gotowa na wspolny porod i bardzo tego chce.
Pozdrawiam
Monia i czerwcowe szczescie:)
nr GG 4853122
daga_j23 - 22.01.2004 13:10
Ja chcę rodzić "rodzinnie", mąż też bardzo chce i na pewno tak zrobimy. Każdy sam podejmuje decyzję, ale o ile rozumiem kobietę (powiedzmy wstydzi się, że mąż ją w takiej sytuacji będzie oglądał, jak cierpi, krzyczy, poci się itp...), to nie bardzo rozumiem mężczyzn którzy nie chcą tego. Stać na korytarzu i czekać? Ja bym nie mogła, skoro mogę w tym uczestniczyć (na miejscu mężczyzny) i może jeszcze pomóc? Ja sądzę, że wsparcie mojego partnera będzie mi wtedy bardzo potrzebne, choćby obecność - jakby lekarze byli niemili, czy trzeba podać mi wody albo rozmasować plecy, to kogo poproszę bez skrępowania? Męża! To moje zdanie.
Dagmara i Pączuś (5.06.04r)
bejka - 22.01.2004 13:23
Mam nadzieję, że już za moment będę mogła napisać jak to było w naszym przypadku, bo termin porodu przypada u mnie już jutro. Ale co do rozważań na temat porodu rodzinnego jedno jest moim zdaniem pewne - ta decyzja należy tylko i wyłącznie do Was i ani znajomi ani żadna moda nie powinna mieć na tę decyzję wpływu. My zdecydowaliśmy że chcemy pojechać na porodówkę razem. Ale to wcale nie było takie od początku pewne. I rozumiem osoby, które mają wątpliwości...Zresztą do tej pory podtrzymuję wersję, że jeśli mój mąż będzie miał jakiekolwiek wątpliwości co do swojej obecności na sali to przecież nie jest tak, że klamka zapadła i absolutnie nie będzie mógł z sali wyjść. Dla mnie ważna jest jego obecność na początku, wtedy gdy skurcze się nasilają i jest blisko mnie ktoś kto mnie podtrzyma na duchu, ( nawet w taki zwyczajny sposób, że pospaceruje ze mną po korytarzu i porozmawia i będę czuć, że nie jestem z tym bólem sama) , albo gdy będzie coś niepokojącego to zawoła położną.. Wierzę, że poród rodzinny może wzmocnić bliskość rodziców. Ale pamiętaj, że nie warto robić nic wbrew sobie tylko dlatego, że tak wypada. Powodzenia w podjęciu decyzji. Każda będzie właściwa jeśli tylko będzie Twoja.
Bejka i Zet i Nowy ~23.01.2004
melanie - 22.01.2004 17:41
Przede wszystkim decyzja nalezy tylko i wylacznie do Was - znajomi czesto maja sprzeczne opinie i potrafia dobitnie to pokazac czym Wy wogole nie powinniscie sie przejmowac... Ja osobiscie jestem za porodem rodzinnym poniewaz wiem ile dobrego mi to przynioslo. Moj maz caly czas nadzorowal czy wszystko jest ok, trzymal moja reke szeptal slowa otuchy ktore dodawaly mi sily jednak najpiekniejszy byl moment gdy nasz synek przyszedl na swiat a moj maz pomimo iz wiedzial ze bedziemy mieli chlopczyka z radoscia powiedzial kochanie mamy synka slicznego synka popatrz :-) Pozniej dumny tatus przecial pepowinke i gdy byl czysciutki i ubrany tulil go jak najwiekszy skarb :-) W naszym przypadku byla to najpiekniejsza chwila w naszym zyciu ktorej napewno nigdy nie zapomnimy :-) Teraz spodziewamy sie drugiego bobaska tyle ze tym razem nie znamy plci wiec bedzie to niespodzianka dla nas obojga :-) Maz oczywiscie bedzie przy porodzie uczestniczyl co naprawde bardzo nas cieszy :-) Nie czujcie sie zle ze podjeliscie taka a nie inna decyzje - kazdy ma prawo do wlasnego wyboru :-) serdecznie pozdrawiam :-)
Melanie, Alex i pszczoleczka (18/03)
annika - 22.01.2004 18:33
Jestem za porodem rodzinnym. A w każdym razie za obecnością kogoś bliskiego. Przez wieki kobiety rodziły w domu, wśród rodziny i bliskich i dopiero sterylne szpitale zabrały nam tę możliwość. Dobrze, że znowu można. Przeżyłam poród z mężem i wiem, jak wiele pomogła mi jego obecność. Był jedyną znaną mi osobą na porodówce :), liczył ze mną minuty i skurcze, pomagał mi wejść na łóżko, działał zabawiennie na położne i lekarzy (żadnego tonu zniecierpliwienia ani obojętności :)), po prostu ze mną był. Do tej pory pamiętam jego najszerszy uśmiech, gdy patrzył na naszego synka na moim brzuchu.... Radzę Ci zabrać kogoś bliskiego, jeżeli nie męża, to kogoś innego. Nie będziesz czuła się samotnie, bo to jednak niesamowity moment.
Ania + kwietniowe maleństwo (16.04.04)
Madeline - 22.01.2004 18:43
Sluchajcie, ponoc juz na izbie przyjec widac, ktora pacjentka jest po szkole rodzenia.A an porodowce sa spokojniejsze, czekaja cierpliwie, oddychaja miarowo, wiedza jak sobie pomoc przy bolesnych skorczach, lepiej wspolparcuja z polozna itd.Jesli babka nie jest po szkole rodzenia, to dlugo trza jej tlumaczyc jak sie ma zachowywac-bo nie chce sluchac tylko drze sie z bolu. I przede wszystkim ponoc te po szkole rodzenia szybciej rodza, a dokladnie, nie przyjezdzaja do szpitala z pierwszym skurczem.Ja tam sobiemysle ze cos w tym musi byc. A info mam od studentki medycyny co to teraz praktykuje w szpitalu na porodowce:)
Przenioslam swego posta z LIPCOWEK :)
Madeline,Mama Marylki(13.12.2002) i lipcowego Szczęścia
Domi - 22.01.2004 18:44
Nie przejmuj się zdaniem znajomych, przecież to musi być Wasza decyzja. Ale co do mnie... Mąż i ja jesteśmy razem od ponad dziesięciu lat, związaliśmy się ze sobą gdy ja miałam 15 a on 17 lat. Można powiedzieć, że dojrzewaliśmy emocjonalnie ze sobą i dla siebie... Kochamy się bezgranicznie i nie wyobrażamy sobie (żadne z nas) porodu osobno. Właściwie od samego początku naszego związku wiedzieliśmy, że będziemy razem i że będziemy mieć dzieci, które urodzimy wspólnie, tak jak wspólnie przyczyniliśmy się do ich poczęcia. Przeżyliśmy ze sobą bardzo, bardzo wiele, byliśmy ze sobą na dobre i złe, wspieraliśmy się w najróżniejszych sytuacjach, mówiliśmy sobie o najbardziej intymnych rzeczach i nigdy nie zdarzyło nam się, żeby któreś z nas poczuło się niezręcznie czy też zawiodło na reakcji drugiego partnera. Nigdy nawet nie myślałam o samotnym porodzie; dla mnie obecność Sebastiana przy mnie jest tak naturalna jak oddychanie; wiem, że on odczuwa to tak samo. To będzie dla nas niesamowite, bardzo głębokie przeżycie. Osobiście myślę, że wiele par odczuwa podobnie i że wspólny poród nie jest kwestią mody, ale wynikiem tego, że wreszcie przestał być wydarzeniem niedostępnym dla ojców. Myślę, że większość kobiet chce, aby partner był przy nich i dobrze, że jest teraz taka możliwość. Gdyby jej nie było, zdecydowałabym się na rodzenie w domu [img]/images/forum/icons/smile.gif[/img]. Co do obaw o uraz psychiczny u partnera... wydaje mi się, że przede wszystkim wchodzi tu w grę dojrzałość emocjonalna. Jakby nie było poród jest wydarzeniem całkowicie naturalnym, a jednocześnie bardzo podniosłym; tak rozumiane chyba nie może wywołać urazu psychicznego? W każdym razie ja się na szczęście nie mam czego obawiać [img]/images/forum/icons/smile.gif[/img]
Dominikka + wrześniowy Maluszek 
oliweczka - 22.01.2004 20:15
Ja powiem tak... Nie wyobrazam sobie, abym mogla urodzic bez Niego. Nasza Natunia ma juz dzisiaj 11 dni i nie powiem, abym zalowala decyzji. W zasadzie to od poczatku, kiedy tylko pojawila sie fasolka wiedzielismy, ze przejdziemy przez to wspolnie - nie bylo nawet innych na ten temat rozmow. A moj maz pomimo, iz nie jest szczegolnym twardzielem i chyba troszke obawial sie o swoj stan podczas, to zniosl wszystko co najmniej tak dzielnie jak ja [img]/images/forum/icons/smile.gif[/img] Najwazniejsza byla dla mnie jego obecnosc. Czulam sie strasznie opuszczona, bolalo wszystko i sama nawet nie wiem, dlaczego plakalam - czy z tego bolu, czy z checi wyzalenia sie komus, ze tak cierpie. A on byl - stal przy lozku, trzymal mnie za reke, glaskal po glowie, liczyl podczas parcia... Dal mi sile, ktorej niewatpliwie potrzebowalam. Dzisiaj patrzy na mnie z czuloscia, glaszcze po policzku i mowi: "bylas bardzo dzielna". Lzy w jego oczach wystarcza za wszystko...
Ania i Natunia (12.01.04)

radolo - 23.01.2004 01:21
Znam teorię, wg której facet obecny przy narodzinach swego dziecka nigdy go nie opuści... Wszystkie moje dzieci rodziły sie w obecności ojca. W końcu - skoro był przy poczęciu, powinien doświadczyć też efektów zaproszenia na ten świat nowego człowieka[img]/images/forum/icons/smile.gif[/img]... Niespodziewanie najfajniejszym obecnie skutkiem tej obecności jest to, że On pamieta rzeczy, które mnie w pamięci gdzieś się zatarły. Niedawno przypominał chłopakom, że tuż po urodzeniu każdego z dzieci powtarzałam po kilkadziesiąt razy: "Boże, jakie śliczne dziecko!" Ja już tego zupełnie nie pamietałam, a moim dzieciom dodało to pewności siebie, bo teraz ciągle wysłuc***ą (i wygłaszają) zachwytów nad Maleństwem. Pozdrawiam.
Ola Przemo(8) Wojtek(5) i Lucynka(23.12.2003)
nikita33 - 25.01.2004 17:11
Myślę, ze decyzja należy tylko do Was i nie powinniście się przejmować, że ktoś ma inne zdanie. Ja akurat chcę rodzić razem z mężem, bo po prostu wiem, że to jest moja pierwsza i ostatnia ciąża i taki moment (i taka możliwość) więcej nam się w życiu nie trafi. On też chce. Ale też wiem, że gdyby powiedział "nie" nie robiła bym z tego tragedii. Tym bardziej uważam, że jeżeli Wy oboje tego nie chcecie, to nie ma żadnego problemu, nie powinniście się zmuszać tylko dlatego, że inni zrobili czy uważają inaczej. Ostatecznie to wasze dziecko i wasz wybór.
Zyczę powodzenia - Gośka i Filipek (02.03.04)
kasiek74 - 25.01.2004 17:47
u nas bylo identycznie......kazdy mowil jakie to super porod rodzinny ale ..moj maz byl raczej nie zadowolony z tego ..nie chcial sie sprzeciwiac na maxa ale mowiel zobacze jak to bedzie i nic mi nie obiecywal ..wspomne ze ja bardzo chcialam go miec przy sobie:) w dzien porodu ...nawet nie padlo pytanie ..nie bylo chwili wahania czy on ma byc czy nie..chociaz polozna z izby przyjec wyslala go do domu bo mowi ze to jeszcze potrwa..a jak poszlam na sale porodowa od razu ..polozna opiekuja sie mna powiedziala ze jak porod rodzinny to zeby maz sie juz pojawil..i przyjechal w 10 min:) bylo cudownie te chwile podczas skurczy gdy mnie trzymal za reke..glaskal..dawal wode do picia...masowal plecy...potem byl przy mnie podczac szycia...i potem gdy mnie wiezli na sale..on niosl nasza coreczke..on pierwszy wzial od peilegniarki po umyciu i ja wycalowal..to bylo piekne....jego piewrsze slowa...ze mam bardzo powazna RYWALKE... :)
on nie wyobraza sobie teraz jakby go moglo nie byc przy mnie..on wracal do domu zalamany ze musi spac spac sam...codziennie o 7 rano byl w szpitalu by zobaczyc MArtusie i ja ucalowac:) i potem w ciagu dnia kilka razy "wpadal" ..porod rodzinny......swietna sprawa...:)
zobaczcie sami podejmiecie dezycje w odpowiednim czasie..na peawno jak juz bedzie czas maz nie bedzie chcial cie zostawic samej sobie..bedzie czul sie odpowiedzialny..za ciebie i malenstwo..wszystko sie ulozy..a moze po prostu bedzie wolal..przywitac sie z nia pozniej..trzeba uszanowac decyzje..nic na sile:) zycze powodzenia!!!
KaSieK i MaRtuSia 26.10
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plslaveofficial.keep.pl
|
|
Pokrewne |
"cowboy,mama,i,cowboy,corka.php">Cowboy mama i cowboy córka :)
"ile,planujecie,karmic,karmicie,karmilyscie.php">ile planujecie karmić/karmicie/karmiłyście piersią
"tempo,rozwoju,a,sposob,karmienia,cos,oprocz.php">Tempo rozwoju a sposób karmienia (coś oprócz cyca)
"czy,mozna,na,cellulit,krem,z,kofeina,jesli.php">czy mozna na cellulit krem z kofeina jesli karmie
"jak,dlugo,trwa,karmienie,waszych,pociech.php">Jak długo trwa karmienie Waszych pociech?
"karmienie,drugiego,malucha,przy,pierwszym.php">Karmienie drugiego malucha przy pierwszym
"pomozcie,mi,opory,psychiczne,przed,karmieniem.php">pomozcie mi - opory psychiczne przed karmieniem
"jak,zakonczyc,lub,ograniczyc,nocne,karmienia.php">Jak zakończyć lub ograniczyć nocne karmienia
"chyba,powoli,konczy,sie,karmienie.php">Chyba powoli kończy się karmienie....
"sens,dyskusji,o,sposobie,karmienia.php">sens dyskusji o sposobie karmienia
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plepicusfuror.xlx.pl
. : : . |
|