ďťż
Strona główna
 
rozpętałam burzę w związku z DSK Lublin



Kata - 22.11.2005 15:29
rozpętałam burzę w związku z DSK Lublin
  Zastanawiałam się gdzie napisać ten post i doszłam do wniosku że KIEDY DZIECKO JUŻ JEST to trzeba je chronić

kto ma trochę czasu i ochoty zapraszam do lektury mojego wątku na forum gazety, który napisałąm wkurzona po wyjściu a raczej prawie porwaniu Dorianka ze szpitala miesiąc temu

http://kurierlubelski.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid= 20923&mode=thread&order=0&thold=0

pod artykułem też toczy się burzliwa dyskusja

nie piszę tego zeby się chwalić ale żeby prosić Was o trzymanie kciuków zeby udało się doprowadzić do jakichś zmian jeśli chodzi o tego profesora i zachęcić innych rodziców w podobnych sytuacjach do mówienia głośno o pewnych sprawach

trzymajcie kciuki, bardzo proszę


18 m




ciachola - 22.11.2005 15:54

  Witaj:)

3mam kciku razem z Mateuszkiem!! Ja bylam z synkiem w pazdzierniku w CZMP w Łodzi na odziale nefrologii z powodu ostrego zapalenia nerek:(( i musze przyznac, ze jestem zadowolona z opieki medycznej!! :))) najgorsza byla jedna pilegniarka, ktora o 5.20 otwieraja bez zadnej ostroznosci drzwi przynoosila TERMOMETR!! kazala do odprawy zmierzyc dziecku temperature!!ja poprostu musialam budzic mojego synka aby zmierzyc temperature!! jakbym nie mogla poinformowac lekarza na obchodzie! i jeszcze salowe!! BEZNADZIEJNE!! przychodzily robic porzadek od 7!! jakby nie mozna bylo tego zrobic pozniej!!
zycze powodzenia:))

Ola i Mati 19.04.2005 "M&M"





Figa - 22.11.2005 17:11

  Przeczytałam wszystko.
I dobrze, że coś się dzieje.
Takich lekarzy najlepiej w kosmos... tak, żeby wrócić nie mogli.

Beata i Ptysia (30.01.03)



shady - 22.11.2005 18:12
brawo
  brawo kochana.....mam tylko nadzieje ze szpital nie zacznie prywatnego sledztwa i nie bedzie Cie szargal po sadach za "oczernianie" szpitala.....niestety tak to u nas jest rankingi sobie realia sobie.....brawo za odwage :)






ahimsa - 22.11.2005 19:35

  Ja poruszam podobny temat w swoim artykule, niedługo się ukaże w toruńskiej Wyborczej.


14.10.2004 Mati



Olinja - 22.11.2005 21:06

  Trzeba mówić o takich rzeczach.
Przecież dziecko to nie dorosły.
Jak jest w szpitalu samo to dla niego rozłaka z rodzicami to najgorsze co moze go spotkac.Jak takie maleństwo może zdrowieć kiedy jest zestresowane, nierozumie przecież co sie dzieje. Nagle nie ma Mamy, Taty.jakieś obce osoby.
Nie wyobrazam sobie zostawienia Jonatana sanego.
3mam kciuki.

P.S kiedy urodził sie wyladował w inkubatorze pod respiratorem. Przyszedł do mnie ordynator (jak sie później dowiedziałam) i powiedział "nie dostanie pani dziecka, wprawdzie oddycha samo ale jest pod respiratorem" i odwraca sie i juz chce wyjsć. Mało z tego łóżka nie wyskoczyłam. Pytałam go niemalże, wyrywałam mu informacje z gardła i w końcu na moje pytanie czy występuje zagrożenie życia odpowiedziłą, ze nie ale nic nie wiadomo itp. Poszedł a ja ryczałam pół dnia. Pół bo zlitowała sie nade mna pielęgniarka i poszła zobaczyc co sie z małym dzieje.
Później przyjechał maż do pana lekarza dostać sie nie można było.
Pamietam. Później okazało sie, że pan dr był poprostu bardzo przejęty zdrowiem dzieci i tak sie martwił, że na koniec jak juz było dobrze to sie nawet uśmiechnął. Ale początek naszej współpracy był okropny. Zero wsparcia i przejecia sie pacjentką.
Mam nadzieje, ze lekarze uświadomia sobie w końcu, ze Matki to też ludzie i nalezy je traktować z szacunkiem.

Jonatan (20.04.2005)




amber - 22.11.2005 21:07

  Kata! Świetnie! Czasem trzeba pokazać swoje niezadowolenie!
Życzę Wam z całego serca aby udało się dokonać takich zmian które pozwolą na komfort leczenia...zwłaszcza małym pacjentom i im rodzicom jest to potrzebne najbardziej...
Trzymamy kciuki [img]/images/forum/icons/smile.gif[/img]

Beata i Maciek (11.02.2004)





morena - 22.11.2005 23:17
podobna sprawa
  Ja kiedyś znalazłam coś takiego (prawie rok temu, teraz skopiowałam to z poczty męża):

Barbara Kuklińska-Nowak 01-05-2004, ostatnia aktualizacja 08-07-2003 15:18

Marysia ma trzy dni i lekko żółtą buzię. To normalna żółtaczka fizjologiczna -
zapewniają lekarze. Mała śpi cały dzień i noc, nie chce jeść, sinieje. Jedziemy z
powrotem do szpitala. Marysia ma żółtaczkę, jest odwodniona. "Nie umie jej pani
karmić" - mówi siostra oddziałowa. "Umiem, ale ona nie chce jeść". "Nie umie jej
pani karmić" - powtarza.

"A teraz proszę wyjść, trzeba założyć welflon, a pani może nam tu zemdleć".
Wychodzę, zza drzwi przeraźliwy krzyk mojego czterodniowego maleństwa. Mój mąż stoi
za drzwiami, w holu. Na oddziale może przebywać tylko jedno z rodziców. Szwy ciągną
niemiłosiernie, nawał mleczny, piersi mam jak kamienie, nogi z waty... Wreszcie
prowadzą nas do sali. Wielkie łóżko, na którym moja Marysia wygląda jak mały
okruszek. Obok plastikowy stołek. "Może tu pani siedzieć - mówi siostra oddziałowa.
- I proszę zapoznać się z regulaminem".

Regulamin jest długi, a każdy punkt zaczyna się od "NIE WOLNO". Nie wolno mi się
położyć w ciągu dnia, nie wolno zrobić sobie herbaty, nie wolno jeść, dzwonić z
komórki, przebywać w sali w czasie obchodu, korzystać z toalety na oddziale, tylko
dwa piętra niżej. Wszystko trzeba przynosić z domu - pieluszki, ubranka, mydełko.
Nie ma szafek, żeby to trzymać, a na wierzchu nie wolno - ordynator się wścieka. Mąż
przywozi trzy torby, upycham je za łóżeczkiem. Zostaję sama - w malutkiej,
przeszklonej, gorącej klitce, na plastikowym taborecie, ze śpiącą, chorą Marysią,
tak boli, że poród to pestka. Muszę się jakoś umyć, chodzić go toalety, a jak
zostawić małą i iść dwa piętra niżej? Marysia ma podłączoną kroplówkę - nie wiem, co
jej podają, nie wiem, czy to coś poważnego, czy tylko przedłużająca się żółtaczka.
Lekarz przychodzi, gdy dostaję histerii - zawiadamia go pielęgniarka. "Czemu pani
ryczy? - dziwi się. - Pół ludzkości jest żółta i nikt nie płacze". Na szczęście
potem wszystko po ludzku tłumaczy. Zostaniemy tu dwa, najwyżej trzy dni, aż spadnie
poziom bilirubiny. Ale przed nami noc, najgorsza w moim dwudziestosześcioletnim
życiu i w życiu mojej czterodniowej córeczki. Najpierw kąpiel małej - muszę to
zrobić sama, chociaż ledwo mam siłę ją utrzymać. Zapomnieliśmy o spirytusie do
przemywania pępuszka. Proszę pielęgniarkę - nie można. "Przecież jutro mąż
przywiezie i oddam" - pozostaje niewzruszona. O godz. 22 mogę położyć się na
materacu na ziemi - nie mam materaca. Jakaś siostra przynosi mi składane łóżko i
dodaje, że po północy będę mogła wziąć błyskawiczny prysznic - "Byle lekarz nie
widział". Przez szyby widzę inne matki, jak usypiają dzieci, a potem rozkładają na
ziemi koce. Niektóre mają miejsce na polówkę, inne ledwo mieszczą się z samym
śpiworem. O 6 po legowiskach nie może być śladu.

W sali obok dwójka samotnych, kilkumiesięcznych dzieci. Ich płacz jest nie do
opisania. Żadna z pielęgniarek nie przytuli, nie weźmie na ręce. Sama nie mogę tam
wejść, bo w tej sali panuje reżim sanitarny. Jeden z chłopców płacze całą noc. Co
godzinę pojawia się wymęczona i zła pielęgniarka, próbując uspokoić go smoczkiem
albo glukozą w butelce.

Moja Marysia daje koncert nad ranem. Nie mogę jej za nic uspokoić, bo domaga się
piersi, a mnie zabroniono karmić - muszę ściągać i podgrzewać mleko. Wpada
pielęgniarka: "Proszę uspokoić dziecko. Ono nie może tak ryczeć". Przystawiam ją do
piersi. Szczęśliwe zasypiamy. Po godzinie budzi nas oddziałowa: "Nie wolno spać z
dzieckiem".

Po pierwszej dobie nauczyłam się obchodzić wszystkie "nie wolno". Zbuntowałam się i
rozłożyłam łóżko na cały dzień, robiłam sobie herbatę w kuchni dla personelu i
brałam długi prysznic w łazience dla dzieci - po kłótni z ordynatorem. Marysia
różowiała z dnia na dzień i mając równo tydzień, opuściła szpital. Mam nadzieję, że
na bardzo długo.

PS Opisywany przez mnie szpital to Szpital Wojewódzki w Gdańsku

gorąco cię popieram, trzeba z takimi patologiami walczyć na wszystkie możliwe sposoby

<P ID="edit"><FONT class="small">Edited by joannabor on 2005/11/23 00:00.</FONT></P>



agata77 - 23.11.2005 07:36

  Popieram w całej rozciągłości i trzymam kciuki, może coś się uda zmienić. Moje dziecko też czeka kolejna operacja w szpitalu w Rzezszowie, nie ma tam az tak tragicznych warunków ale kolorowo nie jest, trudno uzyskać jakieś informację
My się chyba znamy dobrze rozpoznaję? Koleżanka z forum uronef?





ClaudiaC - 23.11.2005 09:09

  Gratulacje za odwage, determinacje i za to ze udalo sie ruszyc i rozglosnic temat!!!! Popieram i mam nadzieje, ze cos to zmieni!!! A Wam zycze, zebyscie nigdy wiecej nie musieli tam przebywac!!!

Claudia i Klaudia (14.10.04)




DominikaK - 23.11.2005 09:26
:)
  Czytałam już wczoraj i gratuluję wyjścia z inicjatywa, mam nadzieję,z e tematem zainteresuja się odpowiednie organy i pan doktor pozostanie bez pracy...

Mam podobne odczucia po tygodniu na pulmunologii (!!!) w szpitaklu w Prokocimiu w Krakowie, jak Kacperek miał zapalenie kanalików łzowych...Dziecko cztery miesiące dochodziło do siebie. Na 6 pielęgniarek fajnych było 4, nawet się nie chce denerwować i przypominac sobie .
Podziwiam i trzymam kciuki, zeby odezwało się więcej matek i żeby wreszcie nastał porządke

Kuba - 4 Lipiec 2000 i Kacperek 18 Lipiec 2004



Kata - 23.11.2005 09:46

  to po prostu koszmar jakiś, żeby chociaż matki świeżo po porodzie traktowali trochę lepiej....

jedno jest pewne trzeba pisac na forach, pisac do gazet, do dyrektórów, do wszelkich instytucji związanych ze zdrowiem, trzbea ich zalać skargami


17,5 m



Kata - 23.11.2005 09:49

  tak tak, rzadko ostatnio pisuję ale jestem [img]/images/forum/icons/smile.gif[/img]

powodzenia w szpitalu


17,5 m



Kata - 23.11.2005 09:56
dziś obiecują zmiany - nowy artykuł
  <a target="_blank" href=http://kurierlubelski.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid= 20953&mode=thread&order=0&thold=0>http://kurierlubelski.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid= 20953&mode=thread&order=0&thold=0</a>

pożyjemy zobaczymy


17,5 m



Cait - 23.11.2005 13:03

  Trzeba mówić, bo inaczej nic się nie zmieni. Kata kawał dobrej roboty!


Cait + Alka (15 stycznia 2003)



daga_j23 - 23.11.2005 14:53

  To jakiś koszmar, płakać się chce czytając to.

Dagmara i




majowka - 23.11.2005 18:43

  Dobrze, trzeba glosno mowic o takich sprawach i zglaszac je, gdzie sie da. Najlepiej odrazu do gazet, bo prawdopodobienstwo, ze zainteresowany tematem dziennikarz trafi na dane forum i dany watek jest niewielkie. A dla dziennikarzy takie interwencje to tez niezle tematy.

Mateusz majowy '05




Kata - 24.11.2005 12:20
jest trzeci artykuł!!!!
  <a target="_blank" href=http://www.kurierlubelski.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid= 20982&mode=thread&order=0&thold=0>http://www.kurierlubelski.pl/modules.php?op=modload&name=News&file=article&sid= 20982&mode=thread&order=0&thold=0</a>

niezłe jaja się robią, niezłe


18 m



komanczera - 26.11.2005 09:23

  Kata gratuluję!!!!!!
Łączę sie w działaniu!!!
Dołączam do grona oburzonych rodziców!!!! Co do CHIRURGII - jestem przeciw!!!!!!!!!
W każdej chwili słuzę pomocą anty chirurgiczną!

Anka i Basiulec z 17.12.2002
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • slaveofficial.keep.pl


  • "cowboy,mama,i,cowboy,corka.php">Cowboy mama i cowboy córka :) "ile,planujecie,karmic,karmicie,karmilyscie.php">ile planujecie karmić/karmicie/karmiłyście piersią "tempo,rozwoju,a,sposob,karmienia,cos,oprocz.php">Tempo rozwoju a sposób karmienia (coś oprócz cyca) "czy,mozna,na,cellulit,krem,z,kofeina,jesli.php">czy mozna na cellulit krem z kofeina jesli karmie "jak,dlugo,trwa,karmienie,waszych,pociech.php">Jak długo trwa karmienie Waszych pociech? "karmienie,drugiego,malucha,przy,pierwszym.php">Karmienie drugiego malucha przy pierwszym "pomozcie,mi,opory,psychiczne,przed,karmieniem.php">pomozcie mi - opory psychiczne przed karmieniem "jak,zakonczyc,lub,ograniczyc,nocne,karmienia.php">Jak zakończyć lub ograniczyć nocne karmienia "chyba,powoli,konczy,sie,karmienie.php">Chyba powoli kończy się karmienie.... "sens,dyskusji,o,sposobie,karmienia.php">sens dyskusji o sposobie karmienia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • epicusfuror.xlx.pl
  •  Pokrewne
     . : : .
    Copyright (c) 2008 pamietnik-prostytutki | Designed by Elegant WPT