ďťż
Strona główna
 
ROZWÓD ???



Sisi27 - 28.06.2004 18:51
ROZWÓD ???
  Jestem załamana i wściekła. W naszym małżeństwie jest coraz gorzej...już sama nie wiem czemu tak się wszystko potoczyło...mieszkanie na kupie z moimi rodzicami??? zmiany związane z czasem poświęconym dziecku??? sprawy łóżkowe??? chyba wszystko razem. Najgorsze jest to, że już chyba ani on ani ja nie chcemy rozmawiać, próbować i być razem...Nie mogę w to uwierzyć, przecież tyle lat czekaliśmy na dziecko, tak bardzo się cieszyliśmy, powinniśmy być najszczęśliwsi pod słońcem??? Boże czemu tak się dzieje??? Mam doła giganta :(((((((((( !!!!!!!!! Sama nie wiem co robić.

Sylwia + Dominika (23.10.2003)





Leszczynka - 28.06.2004 19:04

  To typowy kryzys jaki bywa w niektórych małżeństwach.
Z mojego doświadczenia koniecznie POROZMAWIAJCIE.
Wszystko na spokojnie wyjaśnijcie sobie.Tylko nie w domu.Wierz mi inaczej sie rozmawia poza domem.Dominika z babcią a wy ratować małżeństwo bo napewno sie kochacie .

LESZCZYNKA ,Mati,Natka i Emi.




Mysia2 - 28.06.2004 19:07

  U nas też nie jest wesoło, ale nie jest tragicznie... Powiem krótko: dziecko nas przerosło. Za dużo wisiłku, czasu. Gdyby chociaż przesypiał w miarę normalnie nocki. A on jeszcze ani razu nie przespał nocy normalnie przez co chodzę wiecznie zmęczona i bez humoru. Ja która jestem optymistką.
Dlaczego piszę o sobie zamiast o Tobie? Bo jestem pewna jednego: jakoś sobie radzimy, ale gdybyśmy mieszkali z teściami albo moimi rodzicami to byśmy się "rozwalili". Nawet powiedziałam dziś mężowi że gdyby przyszło nam mieszkać z jego rodzicami na kupie to bym się rzuciła z balkonu z Natanem na rękuj. Dlatego wydaje mi się że jakoś może byście przetrzymali te najtrudniejsze chwile na początku pojawienia się dziecka gdybyście mieszkali sami.
Pozdrawiam i mam nadzieję że jednak jakoś się Wam ułoży.

Eryka i Natanek 09.09.03r



Mola - 28.06.2004 19:16

  Kurcze..trudno cos madrego doradzic..u nas tez nie zawsze jest rózowo...i nie ma sie co oszukiwac...dziecko duzo zmieniło w naszym zyciu.Człowiek niby sobie z tego zdaje sprawe, ale w praktyce nie zawsze jest taki silny.rutyne dnia codzienego..moze byc jeszce znosna pod warunkiem , ze okolicznosci sa sprzyjające.A wydaje mi się, ze poprostu nie zawsze mozecie sobie pozwolic na intymne rozmowy..bo a to dziecko,albo rodzice.Nie wiem samam czy bylabym w stanie tak zyc.Jednego jestem pewna ,ze szalejemy za naszym synkiem..ale relacje miedzy nami musimy budowac jakby od nowa.Nie wiem..czy ja sie zrobilam mniej otwarta..czy moze nie potrzebuje na razie takiej wiezi...mam nadzieje ze to sie szybko unormuje.Wam tez tego zycze..mala troche podrosnie, zrobi sie bardzije samodzielna..to bedzie wieecj czasu dla siebie..obyscie wytrwali razem w tych chwilach.
Pozdrawiam

Mariola i AntoS(16.10.03)






MartyMiś - 28.06.2004 19:35

  Pamiętaj, że macie dziecko. Rozwieść można się zawsze jakby było zupełnie tragicznie.
Ja chciałam się rozwodzić już wiele razy. Zawsze kryzysy nadchodziły wraz z pojawieniem się dziecka. Jak urodził się synek 5 lat temu, to 2 lata było źle. Potem dobrze, a teraz jest creczka (5 m-cy) i znowu mamy doła. Teraz to bardzo poważnego. Ostatnio mój mąż sobie wypił i język mu się rozwiązał i wywalił mi wszystko. Chciałam odejść. Nawet odeszłam na 2 dni do rodziców. Ale potem stwierdziłąm, że nareszcie zaczłęliśmy rozmawiać (po bardzo długiej przerwie), tak naprawdę rozmiawiać. I trraz wiem, że nam się uda.
Piszesz, że ani Ty ani Twój mąż nie chcecie rozmawiać.Pamiętaj, że im dalej brniecie w zamykanie się w sobie, trudno się potem ztego wyrwać. Otwartość, na pierszym miejscu.
Buźka

Ania, Michał (24.04.1999) i Martyna (20.03.2004)



Sisi27 - 28.06.2004 20:22

  Zawsze byłam też tego zdania, że otwartość i szczerość w związku to podstawa ale teraz... tyle złego powiedzieliśmy, tyle usłyszałam że nie umiem spojrzeć na niego z dobrocią. Z jednej strony nie wyobrażam sobie życia bez niego z drugiej mam już dość i nie chcę go widzieć na oczy. Powiedziałam mu żeby się wyprowadził, ja tak nie mogę żyć!!! On robi nazłość i nie chce. Nie wiem sama, boję się tego wszystkiego, boję się że nawet jak porozmawiamy za chwilę znowu będzie źle a nawet jeszcze gorzej.

Sylwia + Dominika (23.10.2003)




DNA - 28.06.2004 20:32

  musisz poczekac i zobaczyc jak sie sprawy uloza. Czy to przejsciowy kryzys czy to powazniejsze problemy...

ja tez mam problemy malzenskie i powiem Ci, ze nawet ostatnio bywalo lepiej, ale... to co bylo miedzy nami, te klotnie i nieporozumienia cos wypalily i nigdy nie bedzie tak jak kiedys. Czuje, ze cos sie skonczylo, nie traktuje meza tak jak kiedys i mimo, ze jest lepiej, zastanawiam sie czy jest sens wszystko to ciagnac dalej.
Musisz ochlonac i przeczekac.Sa wakacje, zaplanujcie gdzies maly wypad poza miasto, chocby weekend. zobaczysz jak to duzo Wam da. Mi pomogl glupi wyjazd na weekend do tesciow (ale oni tez niezle mojemu mezowi nagadali czyt. o wartosciach, co jest w zyciu najwazniejsze itp) [img]/images/forum/icons/smile.gif[/img]
Mam nadzieje, ze bedzie dobrze. I nie smuc sie, bardzo wiele kobiet przezywa takie ciezkie chwile...a pozniej jest lepiej :)

pozdrawiam

Dana&Gabi 23.09.03



Baska - 28.06.2004 20:43

  skąd ja to znam! a już najgorzej te mieszkanie z teściami. Wczoraj to zrobiłam taka awanturę, że szkło latało w powietrzu, futryny się poluzowały a larmo było takie, ze rano wstydziłam się wyjść z domu i już sobie powiedziałam, że to koniec tylko, ze jak ochłoneliśmy po tym boju to się popłakaliśmy ( dziwne jak facet płacze) i dzisiaj znów się kochamy. trzeba rozmawiać koniecznie i nie robić głupot, lepiej przeczekać ale nie za wszelką cenę , ktoś musi zrobić pierwszy krok, a z drugiej strony to może mały odpoczynek od siebie dobrze by zrobił, wtedy mozna na spokojnie wiele spraw przemyśleć, można zrozumieć jak ciężko być samemu i można za sobą zatęsknić. powodzenia

basia i natalka jednak kwietniowa



magonil - 28.06.2004 21:15

  Wiesz, to tak jakbym czytała swój post.....
U nas też tragedia, już nie raz chciałam się wyprowadzić, ale wiadomo... z dzieckiem nie jest to prosta sprawa. Non stop się kłócimy, tyle przykrych rzeczy sobie powiedzieliśmy, że nie chce się patrzeć na tą drugą osobę. Dodatkowo on nie ma pracy już prawie 4 miesiące....długi....kredyty....brak pieniędzy już w połowie miesiąca....moja praca i zmęczenie po przyjściu do domu...i wyrzuty sumienia, że tak mało czasu poświęcam Weronice.....U nas jedynym rozwiązaniem jest chyba tylko pomoc drugiej osoby...może poradnia rodzinna.... bo sami nie jesteśmy w stanie już sobie pomóc.
Pozdrawiam

Małgosia z Weroniką (29.10.2003)




WiolaZMarysieńką - 28.06.2004 21:16

  Rozwód nie załatwi Waszych problemów, zresztą pojawi się nowy - opieka nad Dominiką. Zawsze można zakończyć życie z drugą osobą, ale może warto wszystko jeszcze przemyśleć i o ile się da pogadać na nuetralnym gruncie. Jeśli chcieliście naprawdę dziecka i czekaliście na nie wspólnie, to na pewno fundamenty Waszego związku są mocne - trzeba tylko do nich dotrzeć. Zastanów się co Cię tak naprawdę denerwuje i doprowadza do myśli o rozwodzie i pomyśl jak można to zmienić. A może ciasny ale własny kąt odmienilby Wasze relacje??
Nie podejmuj decyzji pochopnie, pod wpływem chwili. Rozwód wydaje się być najprostszym wyjściem z sytuacji, ale wcale tak nie jest a przynajmniej nie musi być. To co mogę powiedzieć - rozmawiajcie i dajcie sobie czas i dalej rozmawiajcie. Macie dla kogo życ razem. A jak to w życiu bywa - wcale nie zawsze jest szczęśliwie i tak kolorowo. I pomyśl - jutro wstanie nowy dzień i może bedzie lepiej???
Pozdrawiam i życzę najlepszego wyjścia z kryzysu..

Wiola z Marysią 16.03.2004.



AnnaK26 - 28.06.2004 21:28

  Oj jak ostatnio czytam te posty to Bogu dziekuje za swojego meza. mam wspanialego Duzo gadamy czasami na pol zartem pol serio. Ale wszystko o sobie wiemy co nas gryzie. Ale klocimy sie tez, ale jakos szybko mija. Zawsze jedno z nas powie cos glupiego i juz mija. A klopotow mamy co nie miara, ale z tym sie tez zyje. Wiesz od niedawna mam take nastawienie. Moj maz o malo co nie zginal w wypadku samochodowym. Lezal 3 tygodnie nieprzytomny bez zadnych szans na wyjscie z tego. Ja bylam w 30 tyygodniu ciazy. od tamtej pory nic nie jest wazniejsze od mojej rodzinki. NIC. Powiedz swojemu mezowi jak bardzo Go kochasz i potrzebujesz, albo powiedz mu komplement (u mnie to dziala) np. ale ladnie wygladasz, ladnie pachniesz. Oh dziewczyny troche optymizmu. Zycie jest piekne, a nasze dzieciaczki jeszcze fajniejsze. A klotnia to dobre na przeczyszczenie strun glosowych ;-))). Usmiechnij sie, popatrz w lustro i zobaczjaka jestes ladna jak sie smiejesz.


Ania i Bianca 19-12-03



vieta - 28.06.2004 21:35

  sama mam podobnego doła giganta.
Jedyne co mogę Ci doradzić to przeczekajcie ten okres, spróbujcie rozmawiać, zauważaj męża na codzień...
Myślę, że to wszystko co napisałaś ma wpływ ale to wina zmian któe zaszły w waszym życiu.
Powodzenia!!!

Julcia 26.04.2001



Leszczynka - 28.06.2004 23:10
Psycholog
  Uważam że ktoś trzeci powinnien z wami porozmawiać jeśli sami nie umiecie.Naprawde spróbujcie iść do poradni lub prywatnie.

Poza tym najlepeiej kat ciasny ale własny.

LESZCZYNKA ,Mati,Natka i Emi.




Sisi27 - 29.06.2004 10:29

  Ja również myślałam, że powinien porozmawiać z nami ktoś trzeci - wydawało mi się że moja teściowa będzie w miarę obiektywna ale nic z tego nie wyszło... wrzaski nie ustały...a ona przyszła chyba tylko po to żeby zobaczyć wnusię i powiedzieć synusiowi że ma gdzie wracać !!! NIC się nie zmieniło !!! gdybym miała gdzie pojechać dawno bym to zrobiła choćby po to żeby od siebie odpocząć i się za sobą stęsknić!!! a jeśli chodzi o mieszkanie to na własne w naszej rzeczywistości i realiach nie mamy poprostu szans !!! czekamy na mieszkanie po babci które już było bardzo blisko... ale to to już całkiem oddzielna historia.

Sylwia + Dominika (23.10.2003)




Sisi27 - 29.06.2004 10:41

  Dokładnie mieszkanie z kimś trzecim to poprostu katastrofa - niestety my nie mieliśmy wyjścia i po stracie pracy musieliśmy wrócić z wynajmowanego przez 5 lat mieszkania.
Myślę, że duży wpływ na całą sytuację ma fakt, że karmię piersią i jestem dosłownie uwiązana. Cieszę się z każdej minuty nocnego snu i tak jak ty jestem niewyspana a przez to zmęczona i humorzasta. Mój mąż niestety tego nie chce zrozumieć i przez cały dzień nie potrafi mnie odciążyć bo ...on pracuje a ja mam się TYLKO zajmować dzieckiem. Kocham moją córcie ponad życie, jest dla mnie wszystkim ale myślę że wszystko wyglądałoby inaczej gdybym miała swoje choć 5 minut dziennie. Ta ostatnia kłótnia nie była pierwszą i pewnie nie ostatnią bo on będzie teraz robił mi na złość i kręcił się obok i dogadywał ale ja mam poprostu dosyć. Dosyć krzyków, wstydu i podnoszenia rąk. Mam dosyć wzajemnych wyrzutów. Na dzień dzisiejszy wolałabym aby wyniósł się gdzieś daleko od nas żeby moja córcia żyła sobie szczęśliwa i spokojna.

Sylwia + Dominika (23.10.2003)




Magdzik - 29.06.2004 10:53

  Rozwód! Ten temat chyba dosyć często przewija sie wśród młodych rodziców. Ja sama zaczełam mieć wszystkiego dosyć i przybiegała i nam myśl o rozwodzie. A jednak powiedzieliśmy sobie, że bardzo się kochamy i nie dopuścimy do rozstania. Opieka nad dzieciem to nie lada wyzwanie. Można zapomnieć juz o autonomii. O ile matka zostaje "zmuszona" do całodziennej opieki, o tyle ojciec ma większe luzy, a czasem walczy i o większą swobodę. Tatusiom jest ciężko, bo my wiele od nich wymagamy, zarazem ich odstawiamy od seksu, bo jesteśmy zmęczone (choć nie wszystkie), od łóżka - spiąc z dzieckiem (tak przynajmniej jest w moim przypadku). Tatusiowie chca byśmy także poświęcały im czas, troszczyły sie nimi... No cóż, ale my nie jestesmy robotami i nasze zapasy siły sie wyczerpują. Dziecko coraz mniej śpi i także bardzo nas absorbuje, choć tatom wydaje się, że opieka to żadna filozofia.
Dziecko to prawdziwy egzamin dla małżeństwa.
Mam propozycję, byście spróbowali wyjść razem na spacer czy z dzieckiem czy sami. Porozmawiajcie o waszych bolączkach. Wiem, że napewno jedna rozmowa nie załatwi problemu, możecie tez za pierwszym podejściem sie posptrzeczać, ale potem znów spróbujcie.

Ja to samo przeżywałam. Czasem to co usłyszałam od męża bardzo mnie bolało i po jakimś czasie nie byłam już zła, tylko zal mi było jego, że tak myśli. U nas nie jest jeszcze różowo, ale będziemy walczyć, bo chcemy być razem.

Pozdrawiamy,

Magda i Albercik ur. 8.09.03




Sisi27 - 29.06.2004 10:56

  Mój mąż w życiu nie poszedłby do poradni rodzinnej, będzie wolał wtym tkwić i tkwić. A było tak cudownie... kto mógł pomyśleć że jak w końcu nasze szczęście będzie z nami wszystko się zawali...Kiedyś tak dobrze się rozumieliśmy a teraz nie potrafimy zamienić normalnie ani słowa... Jest mi poprostu strasznie przykro... :(

Sylwia + Dominika (23.10.2003)




Sisi27 - 29.06.2004 11:01

  Myślisz, że warto być z kimś na kogo nie patrzysz już tak jak dawniej, z kimś kto powiedział tyle bolących cię słów...jak żyć teraz po tym wszystkim skoro nie można tego zapomnieć???

Sylwia + Dominika (23.10.2003)




Nena75 - 29.06.2004 11:07

  Myślę, że zamiast przygotowywać rodziców w szkole rodzenia do porodu i opieki nad dzieckiem to trzeba przygotować ich psychicznie na to jak będzie wyglądało życie, gdy pojawi się dziecko. I to nie wystarczy jedna czy dwie wizyty psychologa tylko cały cykl. Jestem przekonana, że u każdego życie się zmienia, każdy ma doły i każdy czasami nie wie jak sobie z tym wszystkim poradzić. Ja z moim mężem NIGDY się nie kłóciłam (przez 4 lata naszego związku), ale od kiedy Tomek jest na świecie czasami mam ochotę rzucić talerzem o ścianę albo nawet w męża, bo aż się we mnie gotuje tak mnie wkurza. Wszyscy jesteśmy zmęczeni tą ciągłą bieganiną, brakiem czasu i dodatkowymi obowiązkami. Ja rano przygotowuję śniadanie, robię kawę, prasuję koszulę. Kiedy suszę włosy proszę męża żeby przebrał Tomka (skończę suszyć włosy, malować się a Tomek nadal siedzi w piżamce, bo tata nie wie jak mu przeciągnąć bluzkę przez głowę). No ręce opadają, bo czas leci a chłop taki niezaradny do dziecka. Od tygodnia spóźniam się do pracy pół godziny. W końcu kiedyś mnie przez to wywalą...
Też mamy kryzysy, bo cały dom jest na mojej głowie (mimo, że też pracuję). Mąż nie zmywa, nie pierze, nie sprząta. Jest generalnie fajnym facetem tylko ja czasami nie wyrabiam na dwa etaty.
Nie powiem Ci nic mądrzejszego niż to co już napisały dziewczyny. Rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Może jakiś krótki wyjazd (mieszkanie z rodzicami jest faktycznie nie do pozazdroszczenia), pobądźcie chwilę ze sobą, zwolnijcie trochę tempo...

Trzymam kciuki, żeby wszystko się dobrze ułożyło...i nie myśl jeszcze o rozwodzie. To najprostszy sposób na rozwiązanie konfiktów małżeńskich, ale jednocześnie najgorszy.



Wioletta i Tomaszek 24.11.03



anias - 29.06.2004 12:36

  Boże, dzielna z Ciebie kobieta, że przeszłaś przez to wszystko.
Masz samą rację w tym, co piszesz. Należy patrzeć pozytywnie. U nas też był kryzys, powoli z tego wychodzimy. Dziecko dużo zmieniło, ale najwięcej wniosło do życia pozytywnych treści. Wybuchamy czasem na siebie, bo oboje z mężem mamy takie choleryczne temperamenty. Zawsze , jak już jest źle i nie chce mi się tego wyjaśniać, mówię sobie,że przecież oboje jesteśmy po tej samej stronie, tworzymy jeden front. Mój mąż nie jest moim wrogiem. To skutkuje. Przychodzi opamiętanie.

Swoją drogą cierpienie uszlachetnia. Mam nadzieję, że nie zabrzmiało to okrutnie,bo nie miałam na celu zrobić Ci przykrości. Na Twoim przykładzie potwierdza mi się ta prawda po raz kolejny. Człowiek, który przeszedł przez cierpienie, potrafi kochać.
Pozdrawiam

Anias + Kubuś (25.07.03)



AnnaK26 - 29.06.2004 14:31

  Wiesz cierpienie uszlachetnia a moje powiedzenie jest takie: Spieszmy sie kochac ludzi bo tak szybko odchodza.
Jak sie kloce z moim mezem, to pozniej wyobrazam sobie co by bylo gdyby mu sie cos stalo. Chyba bym utonela w swoich lzach. I wowczas jakos mi przechodz. Wczoraj sie posprzeczalismy, w zasadzie to ja sie wkurzylam na Niego, ale dzisiaj rano juz bylo dobrze. Chyba mamy za duzo klopotow aby sie klocic i musimy przez to wszystko przejsc razem. A jak jestem zla na Niego to tez mysle o rozwodzie (ale nigdy na serio) :-))))))))


Ania i Bianca 19-12-03



anies - 29.06.2004 15:11

  no tesciowa to chyba zły pomysł

u nas tez źle, szczegółów nie opisuje bo nie chce

Anies i Wojtuś (23.07.2003)



Gosia - 29.06.2004 15:30

  Chyba w każdym małżeństwie są takie chwile. My też to przerabialiśmy [img]/images/forum/icons/frown.gif[/img]
Gdybyśmy w porę się nie ocknęli i nie zaczęli naprawdę rozmawiać (bez krzyków, złości i wyzwisk), to bylibyśmy już dwa lata po rozwodzie.

Gosia i Artek





Gosia - 29.06.2004 15:43

  Może taka forma pomocy Wam pomoże
http://www.psychologia.edu.pl/index....id=168&lang=pl

Gosia i Artek





Leszczynka - 29.06.2004 21:03

  Warto ,warto.........

LESZCZYNKA ,Mati,Natka i Emi.




Mysia2 - 29.06.2004 21:55

  Ja podobnie jak Ty mam pretensje do męża że mało zajmuje się Natanem, ale nie ze względu na siebie bo chcę wolny czas dla siebie (jakoś się z tym pogodziłam i wiem że to w końcu kiedyś się skończy) tylko ze względu na Natana. Cały czas mówię że moje dziecko jest półsierotą bo ciągle nie ma tatusia. A chwile wolne mam dla siebie jak Natan uśnie, szczególnie wieczorem tak jak teraz. Poza tym u mnie jeszcze jest tak, że mieliśmy kawalerkę i zamieniliśmy się z teściami na trzy pokoje. Oni poszli do nas, my do nich. I efekt jest taki, że jak tutaj przychodzą to jak do siebie a nie jak do mnie. Czyli niby mam osobne mieszkanie ale nie jest moje.
U nas jeszcze jest o tyle inaczej niż u Was, że my się nie kłócimy "głośno". Często mamy wymianę zdań. Ale muszę przyznać że mąż mi nie dokucza. Bardzo mnie kocha i ma zasadę żeby się godzić przed zachodem słońca bo lepiej mu się wtedy śpi.
Chociaż czasami jestem tak zmęczona, że myślę że chyba lepiej byłoby mi samej z Natanem bo wtedy wiedziałabym że nie mogę liczyć na tatusia. Ale to są chwile i marzę żeby szybko minęły. A z drugiej strony nie chcę żeby szybko mijały bo i Natan będzie szybko duży i niezależny. A teraz jest taki malutki i tylko mój.
Może postaraj się jakoś przetrzymać. Ja wzięłam się na sposób i powiedziałam mu kiedyś w rozmowie, że to ja jestem winna bo zmęczona, bez humoru itp. I podziałało przynajmniej tyle że się troszkę stara.
Naprawdę z całego serca życzę WAM porozumienia się.

Eryka i Natanek 09.09.03r



Sisi27 - 30.06.2004 22:12

  Ale ty jesteś kochana Leszczynko ! Moja pocieszycielko ! Dziękuję za wszystko ! Bardzo mocno ! BUZIAKI

Sylwia + Dominika (23.10.2003)




Leszczynka - 30.06.2004 22:34

  Nie ma za co.Powodzenia.Napisz jak poszło ,może być na priw.

LESZCZYNKA ,Mati,Natka i Emi.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • slaveofficial.keep.pl


  • "cowboy,mama,i,cowboy,corka.php">Cowboy mama i cowboy córka :) "ile,planujecie,karmic,karmicie,karmilyscie.php">ile planujecie karmić/karmicie/karmiłyście piersią "tempo,rozwoju,a,sposob,karmienia,cos,oprocz.php">Tempo rozwoju a sposób karmienia (coś oprócz cyca) "czy,mozna,na,cellulit,krem,z,kofeina,jesli.php">czy mozna na cellulit krem z kofeina jesli karmie "jak,dlugo,trwa,karmienie,waszych,pociech.php">Jak długo trwa karmienie Waszych pociech? "karmienie,drugiego,malucha,przy,pierwszym.php">Karmienie drugiego malucha przy pierwszym "pomozcie,mi,opory,psychiczne,przed,karmieniem.php">pomozcie mi - opory psychiczne przed karmieniem "jak,zakonczyc,lub,ograniczyc,nocne,karmienia.php">Jak zakończyć lub ograniczyć nocne karmienia "chyba,powoli,konczy,sie,karmienie.php">Chyba powoli kończy się karmienie.... "sens,dyskusji,o,sposobie,karmienia.php">sens dyskusji o sposobie karmienia
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • epicusfuror.xlx.pl
  •  Pokrewne
     . : : .
    Copyright (c) 2008 pamietnik-prostytutki | Designed by Elegant WPT